Bilans tego tygodnia

Zabity zając- raz, ucieczki sztuk dwie. Zawiechy ilość niezliczona, zające uratowane przed Szczurem ilość niezliczona. Pies uratowany przed Szczurem raz, Szczur uratowany przed psem raz.
Bilans szkoleniowy na równi- robimy już cały slalom tunelem, przechadzamy się po prowizorycznej huśtawce, ale za to cofnęliśmy się w rozwoju ucieczkowym i skupieniowym. I uspokojeniowym też, bo godzinę po wyjściu znajomych dalej nie może się wyciszyć. Piłeczka tylko taka jakby ciekawsza ;)
Za to sztuczki jak zwykle w formie wyśmienito- znakomitej. I to jest to, co Szczur mógłby robić całymi dniami...

wczoraj popełniłam parę zdjęć, ku uciesze waszej, i mojej bo nawet mi się podobają ;)



Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket


Photobucket

Jestem załamana. Wczoraj byliśmy na seminarium z Leszkiem Kaliszem- Szczur oczywiście przy najmniejszym braku uwagi się odmóżdżał, nie chciał przynosić piłki, koszmarek. Dostaliśmy zadanie- wybiegiwanie tylko przez rzucanie piłki, żadnego wąchania, biegania luzem. Jak byłam przerażona, bo to pies myśliwski przecież, no ale coś za coś ;)
Dzisiaj wyszłam na spacer z zamiarem wrzeszczenia, wkurzania się, przywoływania do porządku, a pies co? mały ideałek. Nosz kurrrna jak ja go nie rozumiem! nawet piłki nie zgubił nigdzie, bez chwili wahania do mnie przybiegał, nie zawąchiwał się, od przeciągania się z nim piłką boli mnie ręka. Slalom robił, biegał nie odmóżdżając się. I co ja mam z nim robić....? Może jak wynajdę jakieś inne miejsce do piłeczkowania to powróci do stanu normalnego ( mam na oku boisko, ale tam dosyć dużo psów przychodzi, jest niezamykane, więc nie wiem czy to nie będzie skok na głęboką wodę...)
Chciałam zrobić filmik, ale co on by dał...? Równie dobrze można obejrzeć ten niżej, było tak samo...

Photobucket

Tak sobie przypomniałam- raz mi zwiał, do miski z wodą...