Tak tak, trochę się zapuściłam w pisaniu ;) a to dlatego, że czekałam na zdjęcia z wystawy w Sopocie, a doczekałam się.... agilitowo-kontrastowych z dzisiaj.

Pies mi znormalniał, co tu więcej pisać :D na spacerki chodzimy sobie bezstresowo bez linki, bo jeżeli puszczę go w odpowiednim miejscu to nie zwiewa. Od biegania samopas przez cały spacer bardziej kocha aportowanie piłki. Trochę mniej kocha aportowanie frisbee (chociaż coraz bardziej- bo kupiłam mu nowe, mniejsze, zarąbiste czerwone sonici!), ale za smakołyk, czemu nie.... ;) miałam nawet ambicje na warszawski Time Trial przy okazji finału DCDC, ale nie zdążymy zrobić tego, co trzeba zrobić, więc sobie darujemy.
Nawiedziliśmy sopockie zawodo-wystawo-zawody (z naciskiem na zawody razy dwa), i latałam jak głupia między DCDC a Husse Agility Cup. Szczurzy pełen luzik, frisbee kocha, piłkę kocha, jak miał leżeć, to leżał, jak miał coś robić to robił (nawet skakał przez hopki na ringu przygotowawczym, bez ucieczki!) i generalnie byl superhipermegaekstra :D
Mieszkaliśmy przelotnie z Marleyem- "nastoletnim" 13-miesięcznym goldenem. Marley próbował Grama poturbować przez zachęcanie do zabawy, Gramowi się to nie podobało i go warczeniem straszył, czego golden nie rozumiał więc było dosyć nieciekawie ;) ale i tak się cieszę, że szczur Marleya nie chciał unicestwić.

Dzisiaj na placu było trochę scysji z frisbee("bo ja tego wcale nie lubię i biegać po nie NIE będę!" ) i za bardzo mu popuściłam, ale jak się "uspokoił" to robiliśmy trochę agility i było bardzo fajnie (żadnych problemów z przejściem ze slalomu z tyczek wsadzanych w ziemię do tych na metalowym stelażu!), nawet się nie odmóżdżał, i piłeczkę grzecznie przynosił :)

Zdjęcia by Magda

Sieroctwo na zostań : P