5 latek

No i stuknęło nam kilka dni temu (dokładnie to 10 ale kto by tam liczył) 5 lat wspólnych razem. Najpierw będzie trochę o liczbach.
Szczurzy był jednym z siedmiorga szczeniaków. Poznałam go jak miał 2 dni i był małym słodkim kluskiem ;) następny raz spotkaliśmy się gdy szczylki miały 8 tygodni. Był jedynym który przychodził do mnie za każdym razem gdy tylko na niego spojrzałam. Odebrałam go jak miał prawie dokładnie 3,5 miesiąca. Pamięta data- piątek 13go :) ale nie przypuszczałam że to będzie aż tak piekielny pies ;)

Mimo wszystko, Szczurzego kocham nad życie. Za co go kocham? za to że zawsze jest przy mnie i to mnie uwielbia najbardziej :) za głupolstwo. Durne miny. Za bronienie mnie przed złymi panami z piwem wylatującymi zza krzaków. Za dostosowywalność :) nie straszne mu dwa tygodnie bez porządnego spaceru. A jak pani bardzo prosi to i obejdzie się z jednym wyjście na siku dziennie. Sesje klikerowe o 3 w nocy- żaden problem! 12h w pociągu? też mi coś :) mieszkanie w mieście? spoko, przywyknę. Myszy w domu? złapałoby się, ale jak pańcia tak ładnie prosi.... piłkofan? super! frizbofan? ostatecznie może być ;) 10h samemu w domu? wytrzyma. I możnaby tak wymieniać, i wymieniać, i wymieniać. Mimo jego wszystkich wad zwalczanych przeze mnie od początku naszego życia razem ma on też wiele, bardzo wiele nieocenionych zalet i uwielbiam go odkąd go mam, a jeszcze bardziej uwielbiam odkąd ogarnął się zaczął być psem dla mnie idealnym :)
I w ogóle, jego nie da się nie uwielbiać :) skrada serca nawet tych największych przeciwników psiego jestestwa.

Jakiś czas temu dowiedziałam się, że został wytatuowany w dzień moich urodzin. Przypadek? ;)





 
Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket

Photobucket



Photobucket